niedziela, 29 stycznia 2017

Pety leżą tu, czyli Francuzi we Wrocławiu

Niekiedy kiepsko mówią po polsku, kulawo akcentują słynne przekleństwa, ale dają sobie radę. Mimo, że jednak nie jedzą żab i ślimaków, nie wiążą pod szyją kolorowych apaszek, to znaleźli miejsce dla siebie. Jakie? Wrocław oczywiście. Mowa tu o Francuzach. Szukając kontaktu z żywym językiem, poznałam kilku Żabojadów. Postanowiłam zapytać ich, czego tu szukają i czy udało się im to znaleźć w stolicy Dolnego Śląska.
Jako pierwszy z moich rozmówców przyjechał do Wrocławia Hassene. A skąd? A z Lille. W 2009 roku. Nie planował tak długiego pobytu w Polsce. Jednak tuż przed powrotem do Francji pojawiła się oferta pracy, z której skorzystał. Poza tym trzyma go na miejscu polska żona:) Samy zawitał we Wrocławiu z początkiem 2016 roku. Przyjechał tu z Marsylii. Jest freelancerem. Oda z Blois jest w Polsce od roku. Niedawno została studentką Akademii Muzycznej we Wrocławiu, bo grywa na wiolonczeli. Ma tutaj babcię, Polkę, z którą chciała nauczyć się języka.



Polski język trudny język
Jak nasz ojczysty język brzmi w uszach Francuzów?



Oda : “La langue polonaise est une langue vraiment très difficile. Elle n’a aucun point commun avec le français et c’est une grammaire complètement différente par les déclinaisons.” ( Język polski jest naprawdę trudny. Nie ma nic wspólnego z francuskim, a gramatyka zupełnie różni się od francuskiego poprzez deklinację).


Hassene: “Très difficile au début. C’est comme Cyfra+. C’est crypté au début et ensuite on commence à comprendre, enfin presque”. (Jest  bardzo trudny na początku, jak Cyfra+. Najpierw zakodowany, a potem zaczynasz rozumieć, wreszcie prawie kumasz).


Samy: “ Intéressante. La sonorité change complétement selon le ton de la voix. Avec des voix aigues comme celle des filles (et parfois des hommes et des jeunes garçons) le polonais sonne toujours polonais. Avec les voix graves ça peut sonner comme du français, de l’italien, du portugais…etc. Sinon quand je vois des mots avec 5 ou 6 consonnes d’affilée j’ai envie de me pendre. J’imagine que c’est pareil pour les gens qui apprennent le français quand ils lisent un mot avec 9 lettres mais qu’il faut en prononcer 2 seulement.” (Polski jest ciekawy. Dźwięk całkowicie się zmienia, co zależy od tonu głosu. Polski brzmi zawsze jak polski, gdy głos jest wysoki(damski lub chłopęcy). Kiedy głos  jest niski, może brzmieć jak francuski, włoski, portugalski, itd. Jeśli jednak słyszę słowo złożone z 5 lub 6 spółgłosek, mam ochotę się powiesić. Myślę, że to zjawisko bliskie jest osobom uczącym się francuskiego, gdy czytają 9-literowe słowo, ale należy je wymówić jak 2-literowe).
Wszyscy moi rozmówcy uczą się polskiego. Idzie nim naprawdę nieźle. Jednak nie raz strzelili językową gafę…Hassene podczas wizyty u dentysty zapytał: “Jaki pasztet jest dobry dla zębów?”. Oda myliła zwrot Pan z Panem wprawiając w zakłopotanie kilka osób. Kiedy język polski w ustach Francuzów nawala, posługują się angielskim lub hiszpańskim. “ À vrai dire vous êtes très fort dans les langues”- mówi Hassenne. (Prawdę mówiąc, jesteście naprawdę dobrzy z obcych języków).


Jak nas słyszą, tak nas piszą
Zapytałam Francuzów o stereotypy, z którymi spotkali się przed przyjazdem do Polski. Czy będąc na miejscu, mają podobne odczucia?


Hassene: “Généralement les gens ont tendance à penser que la Pologne est un pays pauvre et sous développé mais c’est faux enfin du moins sur ce que j’ai vu depuis 7 ans. Wroclaw est une superbe ville et propose plein d’événements. Il y a également beaucoup de possibilités d’emplois.”(Zwykle ludzie mają tendencję myśleć, że Polska jest biednym i kiepsko rozwiniętym krajem, ale to nieprawda. Obserwuję ją od 7 lat. Wrocław jest świetnym miastem i oferuje mnóstwo imprez. Jest również dużo możliwości zatrudnienia).

Samy: “ J’avais plusieurs amis polonais quand j’habitais à Malte alors c’était à 98% positif avant de venir ici et ça n’a pas changé”. (Miałem wielu polskich przyjaciół, gdy mieszkałem na Malcie, więc poznałem 98% pozytywnych opinii przed przyjazdem do Polski. Sprawdziły się).


Oda: “ Clichés sur les Polonais? Ils boivent beaucoup des alcools forts. Ils sont durs et froid : c’est vrai aussi mais ça cache beaucoup de sensibilité… et j’ai souvent été agréablement surprise, pensant que des personnes étaient fermées et au fur et à mesure qu’elles te connaissent elles s’ouvrent”. (Stereotypy o Polakach? “Piją dużo mocnych alkoholi. Są wytrzymali i zimni”. To prawda, ale pod tą osłoną kryje się dużo wrażliwości. Myślałam, że Polacy są zamknięci, ale przy bliższym poznaniu okazywało się, że jest zupełnie inaczej).
Każdy inny…



Zapytani o zaskakujące różnice pomiędzy Polską a Francją odpowiadają:



Hassene: “ En Pologne le dimanche tout est ouvert. En France tout est fermé (enfin presque). Les entreprises donnent plus de chances aux étudiantes en Pologne. En France il est plus dur d’avoir un travail si on n’a pas un minimum d’ancienneté. En Pologne les moyens de communications sont anciens et le train ne va pas très vite. En France on a le TGV. En Pologne les personnes âgées te frappent pour monter en premier dans le tram. En France on laisse passer les personnes âgées”. (W Polsce w niedziele wszystko jest otwarte. We Francji prawie wszystko jest zamknięte. Przedsiębiorstwa dają więcej szans studentom. We Francji ciężko jest znaleźć pracę nie mając choćby minimalnego doświadczenia. W Polsce środki komunikacji są stare, pociągi jeżdżą wolno. We Francji mamy TGV).


Oda: “ L’église est très présente en Pologne, en France nous n’avons pas eu cette éducation avec l’église, je dirai que la Pologne n’est pas un pays laïque. Les traditions et fêtes sont mieux respectées en Pologne qu’en France”. (Kościół jest bardzo ważny w Polsce, we Francji nie ma takiej zażyłości z Kościołem, Polska nie jest państwem laickim. Święta są bardziej szanowane(i obchodzone) w Polsce niż we Francji).


Samy: “Les épices sont emballées dans des „moulins” en France et pas dans des sachets comme ici. Ici la culture est beaucoup moins macho, il faut moins se la raconter, notamment avec les filles. Pas besoin de jouer les suprême alpha pour être pris au sérieux. C’est une bonne chose et on gagne du temps. (We Francji przyprawy są sprzedawane w młynkach, a nie tak jak tutaj,, w saszetki. W Polsce kultura jest mniej “macho”. Trzeba gadać mniej, szczególnie z kobietami, nie grać samca alfa, żeby być branym serio. To bardzo dobrze, zyskuje się na czasie).


Oda, Samy i Hassene znaleźli w Polsce swoje miejsce. Codziennie odkrywają coś nowego. Dziś ja starałam się odkryć to, co ich tu sprowadziło. Przeprowadzenie wywiadów, przetłumaczenie odpowiedzi stanowiło też dla mnie dość duże wyzwanie. Codziennie nowe doświadczenie…




EDYT. KATARZYNA BIAŁEK


wtorek, 24 stycznia 2017

HARCERZ NA RYNKU PRACY

Lekcje gry na skrzypcach, sztuki walki, pływanie, tańce, różańce, zajęcia językowe ultrasuper metodą, plastyka, rytmika, joga, akrobatyka, tabletotyka, gieroznawstwo, muchołapanki… Zewsząd atakują nas reklamy zachęcające do aktywności pozaszkolnej dzieci. Czy dziecko zajęte zorganizowanymi zajęciami jest dzieckiem szczęśliwym? Nie. Czy dziecko stwarzające sobie przestrzeń do samorozwoju i kreatywnej zabawy to dziecko zadowolone? Tak.
Byłam harcerką. Rozwijałam w ZHP swoje skrzydła przez około dziesięć lat. I jestem z siebie dumna. Mam 22 lata, studiuję i pracuję. Obecny rynek pracy nie jest dla mnie wymagający. Doświadczenie zdobyte podczas rajdów, obozów, zrealizowanych projektów otwiera mi drogę zawodową. Jak? Dlaczego? O tym tu piszę.

POCZĄTKI SĄ ŁATWE

To nie rodzice wypchęli mnie z domu. Nie chodziłam na żadne dodatkowe zajęcia poza tymi z języka angielskiego. Kochałam je. To ja w czwartej klasie szkoły podstawowej oznajmiłam, że chcę zostać harcerką. Zazdrościłam starszemu koledze, który był członkiem ZHP. Mama próbowała mnie zatrzymać, bo sądziła, że jestem jeszcze za mała. Jednak sama była harcerką. O czym tu dyskutować? Wybrałam się z moją przyjaciółką na pierwszą zbiórkę.
Zostałam. W drużynie byłyśmy jedynymi z najmłodszych. Znalazłam dwie nowe koleżanki, moje sąsiadki. Była tam też koleżanka z klasy. Reszta towarzystwa była nieco starsza. Różnica między nami wynosi około czterech lat. Myślę, że to dobrze. Znalazłam wśród harcerzy wzorce do naśladowania, mistrzów organizacji o pedagogicznym, spokojnym podejściu do dzieci. Starsi uczyli się nami opiekować. My ich słuchać.
Na początku kariery każdego harcerza czeka zabawa- wyjazdy, gry terenowe, śpiewanki, wygłupy. To najlepszy czas. Do każdego wyjazdu czy spotkania należy się przygotować. Tak zaszczepia się w nas pasję. Gdy organizowany jest rajd tematyczny, należy przygotować stroje, wymyślić piosenkę, wierszyk, przedstawienie swoich postaci. Dużo przy tym kombinowania i poszukiwań. To integruje, uczy współpracy. Podczas wyjazdu wszystko jest zorganizowane. Zasady są dla wszystkich jasne. Jak pobudka, to dla wszystkich. Nie ma buntowania się. Jeśli harcerz się spóźnia czy nieodpowiednio zachowuje, czeka go kara. Gdy jesteśmy zmęczeni długą wędrówką, to razem. Po okresie długotrwałej zabawy przychodzi pora na objęcie jakieś funkcji.


AWANSE

Jak w każdej organizacji, w ZHP istnieje hierarchia. Zdobywa się stopnie harcerskie, można objąć daną funkcję w drużynie czy w hufcu. Chodzi o ciągłe doskonalenie się. Aby zdobyć stopień, należy rozpisać tak zwaną próbę. Zawiera ona zadania wymyślone przez harcerza, które musi zrealizować. Wymagania podane są w specjalnej książce. Można wykazać się pomysłowością, ocenić swoje możliwości, sprawdzić, czy zna się siebie samego. Harcerze uczą się odpowiedzialności za zadania, które muszą wykonać, wdrażają je w życie. Wszystko po to, by piąć się w górę. Gdy próba zostanie zrealizowana, następuje przyznanie stopnia. Na pagonie munduru pojawiają się oznaczenia- białe paski. Oficjalnym zatwierdzeniem przyznania stopnia jest przekazanie informacji całemu hufcowi w rozkazie napisanym przez komendanta. Komendant to szef jednostki. Czasem chwali, nagradza, a czasem gani. Jak każdy szef.
Zdobywanie stopni harcerskich jest długotrwałym procesem. To harcerz jest odpowiedzialny za jego całokształt. W międzyczasie można zdobywać sprawności. Przebieg zdarzeń jest podobny- znajduje się wymogi, rozpisuje próbę. Jednak zadania są mniej czasochłonne i jest ich mniej niż w przypadku zdobywania stopni. Można na przykład zdobyć sprawność Kuchcika, czyli zrealizować zadania związane z kulinariami. To tak jak w pracy- istnieją duże, pracochłonne projekty, w które angażuje się mnóstwo osób, ale też łatwiejsze zadania.


PLANOWANIE, ORGANIZACJA

W roku harcerskim wiele się dzieje. Planowane są wyjazdy, zbiórki całego hufca, spotkania z innymi harcerzami. Gdy harcerz pełni już jakąś funkcję (to znaczy jest drużynowym, czyli liderem danej grupy, lub przybocznym, czyi pomocnikiem tego lidera), wdraża swoje pomysły w życie. Ja byłam odpowiedzialna za zorganizowanie zbiórki całego hufca. Hufiec stanowią wszystkie drużyny i gromady zuchowe jakiegoś terenu. Był to Dzień Myśli Braterskiej, czyli święto przyjaźni poświęcone założycielowi skautingu. Odpowiedzialna byłam za przygotowanie plakatów, zamieszczenie reklam na stronach internetowych, wymyślenie zadań przedzbiórkowych, zaplanowanie gry terenowej, przeprowadzenie jej, przygotowanie spotkania po grze. Nie jest to proste zadanie. Hufiec liczył wówczas około 50 osób. Innym moim ważnym zadaniem, które pamiętam było zorganizowanie kursu dla funkcyjnych. Starsi funkcją są odpowiedzialni za swoich następców. Wraz z grupą liderów przeprowadziliśmy cykl spotkań szkoleniowych dla harcerzy. Zwięczeniem tego cyklu był wyjazd w góry. Każdy był odpowiedzialny za jakieś zadanie. Ja zorganizowałam zajęcia z kreatywności, a podczas wyjazdu byłam członkinią komendy, czyli robiłam wszystko:)

WYJAZDY I WSPOMNIENIA

Mówi się, że wspomnień nikt nam nie zabierze. To prawda. Można stracić wszystkie dobra materialne, ale to, co przeżyliśmy, zawsze w nas pozostanie. Tak jest też z wyjazdami harcerskimi. Doskonale pamiętam mój pierwszy obóz. Było to w Kostkowicach, maleńkiej wsi z ogromnym lasem nad jeziorem. Liczyła się zabawa, a nie fakt, że nie mieliśmy dostępu do łazienki codziennie. Tak było. Nikt nie mówił wtedy o przepisach sanepidu. Spaliśmy na tzw. kanadyjkach, czyli łózkach polowych. Na kanadyjkę kładzie się lateksowy materac wojskowy nakryty kocem. Kolejną watstwę stanowi śpiwór, w którym się śpi, a na nim można położyć koc. Każdego ranka należy wytrzepać swoją pościel i zasłać w odpowiedni sposób. Jeśli w namiocie panuje bałagan, komenda może wywrócić łóżka, szafki do góry nogami i trzeba posprzątać na nowo. Porządek musi być!

Doskonale pamiętam też wyjazd na światowy zlot skautów w Szwecji, zlot skautów Europy Środkowej i Wschodniej w Chorzowie, wyjazd do Berlina na wyspę tropikalną, Wiednia, by przekazać Betlejemskie Światełko Pokoju, Srebrnej Góry na wędrówki, wyjazdy nad morze, do Krakowa na Zlot z okazji 100-lecia ZHP, Gniezna, Poznania, Danii... Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność... To właśnie dzięki tym wyjazdom nauczyłam się odpowiedzialności za samą siebie. Czasem trochę tęskniłam za rodzicami, ale wiedziałam, że czeka na mnie zabawa i nowe wspomnienia.


INNE DZIEDZINY, ROZWÓJ ZAINTERESOWAŃ

Dzięki harcerstwu mogłam rozwijać swoje zainteresowania. Zawsze pasjonowałam się dziennikarstwem. Prowadziłam stronę internetową hufca, wysłano mnie na kurs Public Relations w organizacjach pozarządowych. Pełniłam funkcję rzecznika prasowego hufca, reprezentując jednostkę w telewizji i gazecie lokalnej.
Harcerze od wielu lat tworzą sztab Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w moim mieście. Byłam członkinią tego sztabu. Wraz z koleżankami byłam odpowiedzialna za pozyskiwanie sponsorów, przeprowadzenie i organizację Fantokonkursu podczas trwania imprezy. Podczas imprez towarzyszących Finałowi opiekowałam się gwiazdami występującymi na scenie, np. Trzecim Wymarem.
Nasz hufiec jest ściśle związany z miejskim centrum wolontariatu. Dzięki temu spełniłam swoje marzenie i przez jakiś czas pracowałam w bibliotece. Zobaczyłam, na czym polega praca bibliotekarza. Ponadto reprezentowałam centrum na prezentacjach firm z mojego miasta. Wraz z koleżankami stworzyłyśmy stoisko wystawowe, aby zaprezentować działania wolontarystyczne, które centrum prowadzi.
Każdy harcerz musi znać zasady udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej. Znam je również ja. Niektórzy mają specjalne odznaki potwierdzające ich wiedzę z tego zakresu. Jest to istotna umiejętność, którą należy wpisać w CV!
Działalność w ZHP to ciągłe doskonalenie się. Ukończyłam kurs liderów organizacji pozarządowych uprawniający do prowadzenia gromad zuchowych. Mając 16 lat zdobywałam umiejętności i wiedzę z zakresu pedagogiki i psychologii na poziomie uniwersyteckim. Nie przesadzam. Pisałam plany, konspekty zajęć, dzienniki, identyczne jak nauczyciele w swoich szkołach. W trakcie wyjazdów zagranicznych doskonaliłam swoje umiejętności językowe w rozmowach z obcokrajowcami. Zwiedziłam wiele miejsc, poznałam wspaniałych ludzi.


I PO CO TO WSZYSTKO?

Gdyby nie harcerstwo, dzisiaj nie byłabym tym, kim jestem. Dzięki umiejętności pracy z dziećmi i młodzieżą oraz znajomości języków obcych, pracowałam już w kilku szkołach językowych. Udzielam też korepetycji. Jestem animatorem dziecięcym. Pracowałam jako wychowawca kolonijny, również z dziećmi wielojęzycznymi. Byłam przedstawicielem handlowym. Pisałam do lokalnej gazety.  Zorganizowałam imprezę dla kobiet z całego miasta. Ludzie wiedzą, że jestem odpowiedzialna. Można na mnie polegać, bo odpowiedzialności i pracowitości nauczyłam się w harcerstwie. Znajomi z harcerstwa znają moje umiejętności i chętnie polecają moje usługi firmom, przyjaciołom. Ostatnio na rozmowie kwalifikacyjnej usłyszałam: "Jak na pani wiek, ma pani imponujące CV"...





EDYT. KATARZYNA BIAŁEK

Życie w obiektywie




Sztuka coś co inspiruje, pobudza do myślenia. Niby tak odległa, a jest wokół nas. Sztuka- moja pasja. Fotografia jedna z największych miłości mojego życia. W tym poście chciałabym przybliżyć Wam obraz mojego drugiego ja.





                                                                                                             fot. Bogdan Frymorgen






Fotografia jako potężne medium wyrazu i komunikacji oferuje nieskończoną różnorodność postrzegania, interpretacji i działania.

~ Ansel Adams






Jedna fotografia- wiele myśli, wiele skojarzeń, wiele zachwytów. Ile ludzi tyle wrażeń, tyle interpretacji. I właśnie to w fotografiach jest niesamowite, każdy dostrzega inny jej element, interpretuje na milion różnych sposobów. To jest piękne! Jedno zdjęcie, a tyle emocji, różnych niedopowiedzianych historii, zdarzeń. "Co działo się na tej ulicy chwilę przed zrobieniem zdjęcia?" "A co zdarzyło się zaraz potem?" "Jak wyglądała ta ulica dawniej?" "Czy jeździły tamtędy karety?" Tak, to jest cudowne, że jedna mała fotografia może tak poruszyć.







Fot. Bogdan Frymorgen






W życiu nie istnieją rzeczy bezwzględnie duże lub małe. To jak je widzimy, jest zależne tylko od nas. W przypadku fotografii, w której ustawienie aparatu i dobór obiektywu wpływają na sposób pokazywania świata, ta kwestia nabiera jeszcze większego znaczenia.

~Chris Orwig









Fot. Bogdan Frymorgen







Im mniej opisowe jest zdjęcie, tym bardziej pobudza ono wyobraźnię. Im mniej informacji, tym więcej aluzji; im mniej prozy, tym więcej poezji.

~Ernst Haas







Nawet jedna "mała kropka" może przynieść wiele znaczeń. Czarne na białym. Dobro i zło. Radość i złość. Zachwyt i pogarda. Młodość i starość. Symbolizm- jest czymś co można dostrzec w każdej fotografii. Właśnie poprzez uwiecznianie symboli na zdjęciach fotograf przekazuje nam swoją wizję. Każdy symbol ma swoje znaczenie, ale nie jedno. Dlatego nawet jeden człowiek może mieć wiele odczuć patrząc na jedno zdjęcie. Jedno "małe zdjęcie" może tyle zdziałać. Jedno "niepozorne zdjęcie", a jednak ma moc, moc zaistnienia w każdym człowieku i zagoszczenia w nim na chwilę ...albo na dłużej.





Z głową w chmurach




Sky is the limit.







Marzenia są tym co napędza całą ludzkość. 
Marzyć może i powinien każdy z nas. 
Marzenia dają tchnienie nowym realiom.
Marzyć, po to by sięgać choćby dłonią gwiazd.
Marzenia nie znają granic.
Marzyć to nadawać życiu nowy bieg.
Marzenia są jak sztylet optymisty.
Marzyć to znaczy... istnieć naprawdę.
                             





Niemożliwe nie istnieje. Potrzebuje jedynie więcej czasu na realizację. Czy wy także tak sądzicie? Szklanka jest do połowy pusta czy może do połowy pełna? Pesymizm przekornie droczy się sącząc jad na ledwo dyszący już optymizm.. ale czy na pewno ledwo? Utopia jest z góry spisana na porażkę. Jednak marzy mi się świat, w którym życzliwość zwycięża chorą rywalizację i zgryzotę ludzką. Marzenia od zawsze były i z pewnością będą orężem bezbronnego, siłą zdeterminowanego i nadzieją strapionego. Wierzę, że marzenia skrupulatnie hodowane i czule pielęgnowane stają się niewyczerpalnym, życiodajnym źródłem szczęścia.

Ale, ale.. uwaga! Po drodze na szczyt drabiny do chmur, czekają niekiedy puste schodki. Szara rzeczywistość niełatwo daje za wygraną zastawiając niebezpieczne sidła. Marzenia z założenia są dobre. Należy jedynie nie zapominać o tym by były one niezłomnym napędem na filary naszego życia, nie przekształcając się przy tym w otchłań rozpaczy i rozczarowania. Brak satysfakcji z ich spełnienia jest niewątpliwie zgubny. Niemożliwość lub niezdolność do realizacji może stać się wręcz kamieniem węgielnym goryczy naszego życia. Jak więc nie dać się zwariować? Jak uciec przed tą udręką? No właśnie jak? Odpowiedzią na te pytania niech będą słowa piosenki Israela IZ Kamakawiowo'olego - Somewhere Over the Rainbow, który zabierze nas w odprężającą podróż na drugą stronę tęczy. - Wystarczy optymistycznie spojrzeć przed siebie krocząc z podniesioną głową, iść nie spuszczając wzroku z obranego celu. Iść. Twardo iść.










Sky is the limit / there is no limit ?













W poszukiwaniu straconego czasu

W gorącym okresie przed sesyjnym z pewnością każdy z nas zadaje sobie właśnie te pytania: gdzie do licha podział się ten stracony czas? Jak to już jest styczeń, przecież dopiero zaczął się semestr?!
Niestety brutalna rzeczywistość nie daje się ubłagać i gardząco ignoruje naszą retorykę. Kalendarz nie kłamie. I chociaż ludzki zegar biologiczny bije zaledwie północ w okresie zimowym, kiedy większość stąpających po ziemi organizmów najchętniej zapada w twardy sen zimowy, otulona błogim obłokiem sennych marzeń zsyłanych przez Morfeusza, przeciętny student ma przysłowiowe pełne ręce roboty.


Czas dla niektórych jest nieubłagany, innym leczy rany, a jeszcze co dla niektórych jest "bezwzględnym rzeźbiarzem ludzi".  Nieokiełznany żywioł niosący zniszczenie i siejący zamęt w ludzkich sercach może równocześnie pełnić funkcję źródła nadziei na lepsze jutro.

Czym więc właściwie jest czas?

Według mądrego? człowieka z wikipedii czas jest to skalarna wielkość fizyczna określająca kolejność zdarzeń oraz odstępy między nimi jakie zachodzą w tym samym miejscu. Natomiast "w fizyce klasycznej jest samodzielną wielkością niezależną od innych wielkości biegnącą w takim samym rytmie w całym Wszechświecie. W mechanice relatywistycznej czas stanowi czwartą współrzędną czasoprzestrzeni, jego upływ zaś zależy od obserwatora i jest różny dla różnych obserwatorów. Jak pisał Heidegger w swoim Sein und Zeit, czas nie "jest" obecny ani w podmiocie, ani też w przedmiocie; nie jest wewnątrz bytu, ani na jego zewnątrz i "jest" on "wcześniej" od wszelkiej subiektywności oraz obiektywności, ponieważ stanowi warunek możliwości nawet dla owego "wcześniej". Jak więc czas w ogóle "jest"?" - Trafne pytanie.






Czas
1. «nieprzerwany ciąg chwil»
2. «okres, pora, gdy coś jest wykonywane lub coś się dzieje»
3. «chwila, moment, pora»
4. «stosowna, właściwa pora na coś»
5. «sposób obliczania, wyznaczania czasu»
6. «kategoria i forma gramatyczna czasownika»
7. daw. «pogoda»


Słownik Języka Polskiego, PWN





W dzisiejszej tradycji literackiej motyw czasu jest wszechobecny. Zarówno wielcy jak i ci mniej znani autorzy czerpią z niego inspirację. Uznawany jako źródło niewyczerpalnej oraz niematerialnej istoty otacza swoim głębokim wpływem niemal każdego artystę. Współcześnie jednym z pisarzy, który pokusił się o wykorzystanie owej tematyki w swoim dziele pt. W poszukiwaniu straconego czasu jest dwudziestowieczny kreator owiany sławą - Marcel Proust.
Pan Proust poświęca się szukając między innymi zaprzepaszczonego czasu w ponad trzy tysięczno stronnicowej powieści, w której to skrupulatnie dochodzi do wniosku, iż stracony czas jest nieodwracalnie niemożliwy do odzyskania. Poniżej znajdziecie znany cytat żywcem wyrwany ze wspomnianej powieści, polecam do interpretacji własnej. Delektując się chwilą refleksji nad kruchością przemijania, można wysnuć interesujące wnioski.


I zaczynam pytać się na nowo, co to może być ów nieznany stan, nie przynoszący żadnego logicznego wytłumaczenia, ale przynoszący oczywistość szczęścia, realności, wobec której inne nikną. Próbuję przywołać go. Cofam się myślą do chwili, w której wypiłem pierwszą łyżeczkę herbaty. Odnajduję ten sam stan, bez nowego wyjaśnienia. Żądam od swojej inteligencji jeszcze jednego wysiłku; każę jej jeszcze raz schwycić ulotne wrażenie. I aby nic nie hamowało rzutu, którym będzie próbowała pochwycić to wrażenie, usuwam wszelką przeszkodę, wszelką obcą myśl, chronię uszy i uwagę od szmerów z sąsiedniego pokoju. Ale czując, że moja inteligencja nuży się bez rezultatu, każę jej, przeciwnie, zażyć dystrakcji, której jej odmawiałem, myśleć o czym innym, skrzepić się przed ostateczną próbą. Następnie drugi raz robię próżnię dokoła mojej świadomości; stawiam przed jej obliczem świeży jeszcze smak tego pierwszego łyku i czuję, że we mnie drży coś, co zmienia miejsce, co chciałoby się wzbić, coś jakby uwolnionego z kotwicy w wielkiej głębokości; nie wiem, co to jest, ale podnosi się wolno; czuję opór i słyszę szum przebywanych odległości. Ale kiedy, po śmierci osób, po zniszczeniu rzeczy, z dawnej przeszłości nic nie istnieje, wówczas jedynie zapach i smak, wątlejsze, ale żywsze, bardziej niematerialne, trwalsze, wierniejsze, długo jeszcze, jak dusze, przypominają sobie, czekają, spodziewają się – na ruinie wszystkiego – i dźwigają niestrudzenie na swojej znikomej kropelce olbrzymią budowlę wspomnienia.


 ~ À la recherche du temps perdu, Marcel Proust






Pojęcie czasu jest kwestią czysto abstrakcyjną, nie można go zbadać żadnym zmysłem, dotknąć, powąchać, zasmakować, ani zobaczyć. Pomimo tego jest zarazem jednostką tak niesamowicie silnie oddziaływującą na rzeczywistość, w której żyjemy, na nas samych. Istotność jego wpływu jest prawdziwie zauważalna.

Niestety, na nasze ludzkie, marne nieszczęście nikt jak dotąd jeszcze nie wymyślił lub nie ogłosił ;) jak można czas zatrzymać, cofnąć lub przyśpieszyć. Możemy jedynie cieszyć się ulotnością chwili, i starać się czerpać z niej jak najwięcej, pamiętając, że każda nawet najmniejsza jest jedyna w swoim rodzaju, unikatowa i niepowtarzalna. Żyje się tylko raz. Więc żyjmy pełnią życia pozostawiając zagadkową kwestię czasu filozofom i artystom, bo przecież nad stracony czas nic bardziej nie boli – wg Michała Anioła.  A i jego zapomnienie jest niemniej bolesnym doświadczeniem, dlatego jak mówią słowa piosenki Zaz, si jamais j'oublie, rappelle-moi qui je suis, ce que je m'étais promis !




:)